wtorek, 4 marca 2014

Pancake Day



Dzisiaj Dzień Naleśnika!
I wcale a wcale nie obszedł by mnie ten fakt gdyby nie to, że ostatnio dużo smażę naleśników. Nawet na swoim fejsbuku okrzyknęłam się mistrzynią naleśników bezpszenicznych. Wymyślam przeróżne kombinacje i wszystkie mi wychodzą - co jest dla mnie wielkim zaskoczeniem - bo zanim nauczyłam się robić takie zwyłke pszeniczne minęło sporo czasu...
Więc żeby nie być gołosłowną mój dzisiejszy post. I tylko tak się pięknie złożyło, że akurat jest Pancake Day... To było po prostu przeznaczenie ;)

Te naleśniki są fantastyczne - delikatne i cieniutkie jak rasowe crepes. Z tego przepisu wychodzi ich duuużo. Ale nie policzyłam ile, bo Córki sukcesywnie wyjadały mi to co z patelni przekładałam na talerz. Cudem udało mi się sfotografować resztki. Smarowały je sobie same wybranym domowym dżemem - brzoskwiniowym lub mirabelkowym.

Naleśniki gryczano-ryżowe:
2 szklanki wody
2 szklanki mleka
1,5 szklanki mąki gryczanej
1 szklanka mąki ryżowej
1 płaska łyżka mąki ziemniaczanej
2 jajka
szczypta soli.
masło klarowane do smażenia.

Składniki dokładnie zmiksować, na patelni rozgrzać niewielką ilość masła - staramy się aby równomiernie pokrywało powierzchnię patelni. Za każdym razem zamieszać dokładnie ciasto chochelką zanim nabierzemy odpowiednią ilość do smażenia. Patelnię natłuszczamy co 2-3 naleśniki.
Podawać z czym mamy ochotę :)

Smacznego!


czwartek, 27 lutego 2014

Tłusty Czwartek i churros do przedszkola.




Sprawdzam jadłospis przedszkolny Starszej Córki i na podwieczorek dzisiaj co? No wiadomo że pączki!
Wiedziałam że muszę jej dać coś, co smakuje jak pączki, bo ona je kochała w czasach kiedy jadła jeszcze pszenicę. Dzisiaj  przecież wszystkie przedszkolaki i wszystkie Nauczycielki pączki będą zajadać.

A ja w kwestii pączkowej słabiutka jestem...
No... Byłam do dzisiaj ;) Hiszpańskie churros bez pszenicy wyszły mi fantastyczne! Idealne, mięciutkie, z lekko chrupiącą skórką, wilgotne, lekkie, troszkę kremowe... Pyszne!

Korzystałam z przepisu z Moich Wypieków. Wymieszałam mąkę owsianą z ryżową, wzmocniłam je troszkę mąką ziemniaczaną. Bałam się co z tego wyjdzie, bo trzeba to przecież wrzucić do wrzątku. Ale wyszło i przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Nie pamiętam dokładnie jak smakują oryginalne hiszpańskie churros. Ale nasze są kapitalne!

Owsiano-ryżowe churros:
240 ml wody
50 g masła
2 łyżki cukru trzcinowego
szczypta soli
1/2 szklanki mąki owsianej
2/3 szklanki mąki ryżowej
1/2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka cynamonu
2 jajka
olej do smażenia

W rondelku zagotować wodę z cukrem, masłem i solą, mieszając do połączenia wszystkich składników.
Mąki wymieszać dokładnie w misce. Miksturę w rondelku doprowadzić do wrzenia, wyłączyć palnik i wsypać mąki. Ucierać drewnianą łyżką aż powstanie dość gęste ciasto, będzie trochę odchodzić od brzegów naczynia.
Odstawić do ostygnięcia.
Następnie do masy wbić jajka i zmiksować dokładnie. Masa będzie gęsta i klejąca.
Przekładamy ją do rękawu cukierniczego z końcówką w kształcie dużej, głęboko wyciętej gwiazdki.

Wyciskać pączki na rozgrzany olej (nie potrzeba go aż tyle co do naszych pączków) i smażyć z obu stron aż się zezłocą. Po usmażeniu kłaść na papierowym ręczniku, żeby wchłonął zbędny tłuszcz.
Przed podaniem oprószyć cukre pudrem.
Można też roztopić czekoladę i w ciepłej zanurzać swoje churros.

Smacznego!



poniedziałek, 17 lutego 2014

Placki z kaszy gryczanej, marchewki i jarmużu.


Coś bardzo odżywczego i prostego jednocześnie.
Kasza gryczana niepalona gości w naszej kuchni i tu na blogu dość często bo jest wdzięcznym produktem spożywczym. Nadaje się równie dobrze do sycącego gulaszu jak i do ciasta. Mniam.

Takie placuszki świetnie smakują z dipem jogurtowo-czosnkowym. Do kaszy można dodać różnego rodzaju warzywa, najlepiej sezonowe.

Placki z kaszy gryczanej, marchewki i jarmużu.

1 szklanka kaszy gryczanej niepalonej
2 szklanki wrzątku
2 marchewki
pęczek jarmużu
2 cebule
1 jajko
2-3 łyżki mąki żytniej (może być każda inna)
sól, pieprz ziołowy do smaku.
masło klarowane do smażenia


Kaszę gryczaną płuczemy, zalewamy wrzątkiem i gotujemy do miękkości - aż wchłonie całą wodę. Na tym etapie nie soliłam.
Cebulę siekamy drobno i podsmażamy na maśle klarowanym aż się zeszkli. Marchew trzemy na tarce. Jarmuż siekamy.
Podstygniętą kaszę łączymy z przygotowanymi warzywami, wbijamy jajko, dodajemy mąkę i przyprawy.
Wszystko dokładnie mieszamy i smażymy małe placuszki na rogrzanym maśle.
Trzeba się z nim obchodzić dość ostrożnie, bo troszkę się rozpadają - jeśli jednak stwierdzicie, że rozpadają się bardzo - dodajcie jeszcze jedno jajko. Powinno być ok. :)

Nasz dip czosnkowy ma w sobie jogurt, dwa ząbki czosnku, troszkę soli i pieprzu czarnego.

Smacznego!





wtorek, 21 stycznia 2014

Zielony smoothie.


Potrzeba mi kolorów.
Świeżych smaków.
Tak jakoś dziwnie, bo normalnie zimą chce mi się kaszy z rozgrzewającym gulaszem.
Jaka zima, takie zachciewajki.

O avocado można śpiewać same hymny pochwalne. Dlatego że takie zdrowe i dlatego że takie uniwersalne.
Dzięki temu że jego smak jest dość neutralny można przyrządzić je na słodko i na wytrawnie.
Piekę domowe paluchy żytnio-gryczane, albo żytnio-owsiane, albo jakie sie wymieszają, i chrupiemy je z zielonym czosnkowym guacamole.
Albo wrzucam do blendera z czym popadnie.

Dzisiaj z bananem i bazylią. Zależało mi na uzyskaniu konsystencji jogurtu - kiedy powiem dziewczynom że zrobiłam dla nich smoothie to nie ruszą. Ale zielony jogurt już wciągną ;) nazwy potraw nie mogą być kosmiczne.

Bazyliowy smoothie z avocado:
1 bardzo miękkie avocado
1 banan
garść listków bazylii
sok z jednej cytryny
1/2 szklanki mleka kokosowego
miód do smaku

Bazylię siekamy, niezbyt drobno. Banana i avocado kroimy w dużą kostkę. Wrzucamy wszystko do blendera, wlewamy sok z cytryny i odrobinę mleka kokosowego. Miksujemy i stopniowo wlewamy resztę mleka kokosowego do uzyskania zadowalającej nas konsystencji.

Dla mnie smoothie jest już idealny w smaku, ale reszta rodziny woli dosłodzony miodem. Smacznego!



czwartek, 2 stycznia 2014

Gryczane ciasto urodzinowe.


Dokładnie rok temu opublikowałam pierwszego posta.
Moja filozofia gotowania - jeśli można tak to nazwać - wiele się nie zmieniła. Bardziej rozwinęła.
Blogowanie skłoniło mnie do czytania jeszcze więcej, poszukiwania przepisów, gotowania, próbowania, poznawania nowych produktów spożywczych i eksperymentowania.

Założenie bloga było najlepszą rzeczą jaką dla siebie zrobiłam w zeszłym roku. I pisząc pierwszego posta nawet nie spodziewałam się ile dobra wydarzy się w najbliższym czasie. Kolejne spotkania z Opolską Blogosferą, potem pierwsze inicjatywy, pierwsza Żarłostacja, potem kolejne mniejsze i większe imprezy z drugą Żarłostacją na czele. Stowarzyszerze Opolskiej Blogosfery Kulinarnej i piękne zakończenie roku COOLmagiem i Kulinarną Krainą Świętego Mikołaja :)

Dzięki blogowaniu poznałam mnóstwo niesamowitych, twórczych i otwartych ludzi. Z którymi da się zrobić wszystko. I chce się robić to wszystko :)

Z końcem ubiegłego roku wyeliminowaliśmy całą rodziną pszenicę z naszej diety i na pierwsze urodziny bloga upiekłam czekoladowe ciasto z mąką gryczaną. I dopiero jedząc je zorientowałam się, że przecież Pierwsze primo! zaczęło się od blinów gryczanych, bezpszennych, proroczych! :)

Lubię połączenie gryki z czekoladą, co można bardzo łatwo zauważyć przeglądając moje posty. Są już trufle gryczane, babka i brownie. Jeśli używamy kaszy niepalonej w końcowym efekcie jest bardzo mało odczuwalna albo wcale. Ostatnio trafiłam na mąkę gryczaną firmy melwit, która jest biała, o delikatnym gryczanyma aromacie. Tej użyłam do swojego ciasta. Takiego na bogato - z sześcioma jajami, na podstawie przepisu na ciasto czekoladowe z Kuchni francuskiej na co dzień i od święta, B. Buczmy i B. Bonik. 

Gryczane ciasto czekoladowe na bogato.
6 jaj
120g cukru trzcinowego
1 łyżeczka esencji waniliowej
200g mlecznej czekolady
200g suszonych owoców posiekanych (np. morele, jabłka, gruszki, rodzynki, żurawina)
120g mąki gryczanej (w oryginale 200g mielonych orzechów)

Czekoladę rozpuszczamy w wodnej kąpieli.
Żółtka ucieramy z cukrem i wanilią na puszystą masę. Białka ubijamy na sztywno, łączymy z żółtkami i ostudzoną czekoladą.
Mąkę mieszamy z suszonymi owocami i dodajemy do masy czekoladowej - delikatnie łączymy do uzyskania jednolitej konsystencji.
Pieczemy przez 40 minut w 170st C, w keksówce wyłożonej papierem do pieczenia.
Po wystudzeniu posypujemy cukrem pudrem i zjadamy, najlepiej z ulubioną domową konfiturą. My zjadamy z galaretką z czerwonej porzeczki.
Jeszcze lepsze jest na drugi dzień.

Smacznego!