Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia wegetariańska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia wegetariańska. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 17 lutego 2014

Placki z kaszy gryczanej, marchewki i jarmużu.


Coś bardzo odżywczego i prostego jednocześnie.
Kasza gryczana niepalona gości w naszej kuchni i tu na blogu dość często bo jest wdzięcznym produktem spożywczym. Nadaje się równie dobrze do sycącego gulaszu jak i do ciasta. Mniam.

Takie placuszki świetnie smakują z dipem jogurtowo-czosnkowym. Do kaszy można dodać różnego rodzaju warzywa, najlepiej sezonowe.

Placki z kaszy gryczanej, marchewki i jarmużu.

1 szklanka kaszy gryczanej niepalonej
2 szklanki wrzątku
2 marchewki
pęczek jarmużu
2 cebule
1 jajko
2-3 łyżki mąki żytniej (może być każda inna)
sól, pieprz ziołowy do smaku.
masło klarowane do smażenia


Kaszę gryczaną płuczemy, zalewamy wrzątkiem i gotujemy do miękkości - aż wchłonie całą wodę. Na tym etapie nie soliłam.
Cebulę siekamy drobno i podsmażamy na maśle klarowanym aż się zeszkli. Marchew trzemy na tarce. Jarmuż siekamy.
Podstygniętą kaszę łączymy z przygotowanymi warzywami, wbijamy jajko, dodajemy mąkę i przyprawy.
Wszystko dokładnie mieszamy i smażymy małe placuszki na rogrzanym maśle.
Trzeba się z nim obchodzić dość ostrożnie, bo troszkę się rozpadają - jeśli jednak stwierdzicie, że rozpadają się bardzo - dodajcie jeszcze jedno jajko. Powinno być ok. :)

Nasz dip czosnkowy ma w sobie jogurt, dwa ząbki czosnku, troszkę soli i pieprzu czarnego.

Smacznego!





piątek, 8 listopada 2013

Falafel


Przymierzałam się do nich długo, zanim nie spróbowałam ich na pierwszej Żarłostacji.
Masala przygotowała je tak smacznie, że koniecznie chciałam zrobić je w domu. I zrobiłam. Od tamtej pory są u nas często, Córkom smakuja, Mężowi Biegaczowi też, więc klepnięte do stałego menu. Nawet mój Super Brat stwierdził że smaczne to jest.

Falafel - ta nazwa zawsze kojarzyła mi się z jakimś waflem. A to nic innego jak arabskie kotleciki warzywne z roślin strączkowych. Robi się je głównie z cieciorki, ale też z bobu, a nawet natrafiłam na przepis w którym numerem jeden jest groch.
Suche nasiona moczy się przez noc, potem mieli z cebulą (nie gotujemy!), czosnkiem, ziołami i orientalnymi przyprawami. W moim przepisie kminu brak, bo go dostać nie mogę, więc się orientalnie nie rozpędzam... Poza tym obie Córki wolą bardziej neutralne smaki.

Białko ciecierzycy ma korzystny skład aminokwasowy, co czyni je dobrze przyswajalnym i z powodzeniem może zastępować mięso. Zawiera też więcej żelaza niż inne warzywa strączkowe, jest bogata w potas i fosfor, więc warto ją 'odkurzyć' - w kuchni staropolskiej pojawia się częściej niż we współczesnej - i włączyć do stałego menu w tygodniu.

Najlepsze falafele wychodzą kiedy namoczona cieciorka zmielona jest w maszynce do mięsa o drobnych oczkach. Blender robi to szybciej, daje radę - ale nie uzyskam nim nigdy pożądanej konsystencji.
Więc spróbowałam ze speedcookiem - skoro już go mam w domu...
Nadaje się bardzo!
Testowałam już kilka wersji i najbardziej smakują mi z panierką z kaszy kukurydzianej, tak jak je przyrządza Olga Smile.

Falafel a la Pierwsze primo!

2 szklanki odsączonych, namoczonych przez noc ziaren cieciorki
1 cebula
4 ząbki czosnku
Garść posiekanej pietruszki
1/2 łyżeczki zmielonej kolendry
1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
sól do smaku
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej (jak zapomniałam to też wyszły dobre)
2 łyżki kaszki kukurydzianej
masło klarowane lub olej do smażenia

Cieciorkę, cebulę pokrojoną na mniejsze kawałki, czosnek i przyprawy wrzucamy do naczynia miksującego i mielimy do uzyskania jak najbardziej gładkiej konsystencji (speedcook: obroty - 9, czas - 2 min., przy użyciu łopatki). Jeśli masa jest zbyt sucha dodajemy 2-3 łyżki wody - powinna dać się łatwo uformować w zwarte kulki. Następnie kulki obtaczamy z kaszce kukurydzianej i smażymy na rozgrzanym maśle. Po usmażeniu osączamy z tłuszczu na papierowym ręczniku.
Podajemy świeże do sałatki, z hummusem, bądź ulubionym dipem.
Całkiem smaczne są również na zimno, więc nadają się na długie spacery jako przekąska.










środa, 30 stycznia 2013

Odżywczy barszcz ukraiński z pieczonych buraków.

Lubicie buraki?

Ja bardzo, ale nie zawsze tak było :) w dzieciństwie nie mogłam patrzeć na kolorowe zupy :)
Pomidorówka? Bleee...
Barszcz? Bleee...

No ale urosłam... i zmądrzałam ;)
Długo gotowałam tę zupę na wędzonce. Jest bardzo aromatyczna. Oczywiście wędzonka wędzona a nie wzbogacana chemicznym aromatem, który z prawdziwą wędzarnią nie ma nic wspólnego.
Na Opolszczyźnie na szczęście jest sporo małych producentów, u których nie boję się kupować, bo wiem, że dbają o to aby ich wyroby były naturalne i zdrowe.

Jednak od pewnego czasu ograniczam mięso w naszej diecie i zjadamy je 'od święta'. Tak jak nasze babki i prababki. Staram się aby w naszej kuchni więcej było kasz, strączków, sezonowych warzyw i owoców. Mięso jest dodatkiem. A nie odwrotnie.
I kiedy ugotowałam barszcz Liski, zdecydowałam że wersja bezmięsna na stałe zagości w naszej kuchni.

Tylko, że robię go wciąż po swojemu, jedyna zmiana to brak wspomnianej wędzonki :)
Dzień wcześniej piekę buraki. Myję je, odkrawam jedynie te cienkie fragmenty korzenia, zawijam każdy w folię aluminiową, i wkładam na blachę do piekarnika nagrzanego do 180st. C. Po godzinie sprawdzam widelcem czy są już miękkie. W zależności od odmiany i wielkości buraki pieką się dłużej lub krócej. Trzeba je sprawdzać po prostu. Pieczenie w całości, ze skórką pomaga zachować maksimum wartości odżywczych.
Z takich buraków można zrobić wszystko - zupę, carpaccio, użyć jako dodatek do drugiego dania np.: tak jak Brikola, dodać do sałatki, zamrozić na potem, lub pokroić w słupki i dać Maluchowi do spałaszowania ;)

Ten barszcz gotuję, gdy czuję się przemęczona, niedospana, brak mi cierpliwości i ciągle mi zimno. Bardzo dobry sposób na PMS ;) buraki jak wszyscy wiemy zawierają mnóstwo żelaza i kwasu foliowego, ale mają też wiele innych właściwości o których dużo się nie mówi. Działają oczyszczająco i odkwaszają organizm. Poprawiają funkcjonowanie wątroby i woreczka żółciowego, działają bakteriobójczo.

Polecam teraz szczególnie studentom, na czas... po sesji, który jest obfity w imprezowanie do białego rana.
Odtruje i postawi na nogi ;)

jak widać w łyżce, dziatwa pomagała mi w fotografowaniu ;)

Składniki:
4-5 średnich upieczonych buraków
2 marchewki
1 pietruszka
1/4 korzenia selera
4 średnie ziemniaki
1/2 pora
1 cebula
1 jabłko
1 szklanka namoczonej przez noc ulubionej fasoli (pół szklanki nienamoczonej, podwaja objętość)
1 szklanka ugotowanej cieciorki (opcjonalnie)
5 ziaren ziela angielskiego
2 listki laurowe
1,5 litra wody
sok z połowy cytryny
sól, pieprz
do fasoli - pół łyżeczki kminku

Fasolę dzień wcześniej zalewam na noc wodą  i dodaję do niej kminek. Następnego dnia gotuję w tej samej wodzie do miękkości. Nie dodaję soli, ale można posolić.
Jeśli jest to Jaś to razem z tą wodą w której się gotował dodaję do barszczu pod koniec gotowania, natomiast jeśli mam ciemną odmianę fasoli, odcedzam ją, bo ciemny wywar fasolowy psuje kolor barszczu.



Warzywa dokładnie myję i obieram. Seler, por, pietruszkę i cebulę wrzucam w całości do garnka, zalewam wodą i zaczynam gotować. Marchewkę kroję w plastry, ziemniaki w kostkę, obrane jabłko ścieram na tarce i dodaję do zupy. Gotuję aż zmiękną - można sprawdzić już po 20 - 25 minutach.
W tym czasie dodaję pieprz, liść laurowy i ziele angielskie.
Kiedy warzywa są już miękkie, dodaję fasolę i pokrojone buraki. Po 10-15 minutach buraki pięknie zabarwią zupę na czerwono - wtedy dodaję sok z cytryny, żeby zachować kolor.
Odkładam część zupy dla Młodszej Córki i wtedy dosalam. Zazwyczaj na tę ilość zupy wystarcza nam 1 płaska łyżeczka soli.
Jeśli mam ugotowaną cieciorkę to dodaję ją razem z fasolą i burakami. A gotuję ją tak

Ja nie zagęszczam zup ani nie zabielam. Mąż lubi dodać sobie łyżeczkę śmietany do zupy już na talerzu.
Jeśli jednak lubicie zupę trochę zagęścić to polecam do tego mąką kukurydzianą. (1/5 łyżki zalewamy w kubeczku niewielką ilością wody, mieszamy dokładnie i wlewamy do zupy pod koniec gotowania).