Pokazywanie postów oznaczonych etykietą słonecznik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą słonecznik. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 6 sierpnia 2013

Fasolka, kurczak, pestki.


Latem lubię gotować szybko, prosto, bez wystawania przy gorących garach czy piekarniku.
Najlepiej kiedy składników nie jest zbyt wiele.
Najlepiej kiedy można zrobić więcej, na dwa dni.

Fasolka szparagowa ma mnóstwo składników odżywczych i mało kalorii a przy tym jest bogatym źródłem błonnika więc wspomaga odchudzanie. Najbardziej wartościowa jest młoda, kiedy nasionka w środku są jeszcze bardzo małe, a strąk łatwo złamać palcami. Jest wtedy też smaczniejsza i mniej łykowata.
Wzmacnia organizm, podnosi odporność, działa przeciwzapalnie - warto ją jeść przy chorobach stawów, chorobach dróg moczowych. Dzięki niskiemu indeksowi glikemicznemu jest korzystnym produktem w diecie cukrzyków.
Zielona ma tę przewagę nad żółtą że zawiera więcej beta karotenu - wit. A.

Do fasolki trochę ulubionego przez dzieciaki kurczaka obsmażonego z czosnkiem, prażone pestki. I obiad gotowy! Mąż Biegacz też nie pogardzi przed treningiem! Szczególnie z solidną porcją brązowego ryżu.

Proporcje nie grają większej roli.

Składniki:

1/2 kg fasolki szparagowej zielonej
1 filet z kurczaka - najlepiej z dobrego źródła
2 ząbki czosnku
pół szklanki pestek słonecznika
1/4 szklanki nasion białego sezamu
2 łyżki oliwy z oliwek
pieprz ziołowy
sól

Fasolkę umyć, odkroić końcówki i posiekać na 2 cm kawałki. Ugotować na parze do miękkości.
Kurczaka pokroić w kostkę. Czosnek przecisnąć przez praskę wymieszać z oliwą, doprawić solą i pieprzem ziołowym do smaku. Taką pastą natrzeć dokładnie kurczaka i obsmażyć go na rozgrzanej patelni - nie dodawać już tłuszczu.
Słonecznik i sezam wysypać razem na suchą, rozgrzaną patelnię i lekko podprażyć aż zaczną się złocić. Sezam potrzebuje więcej czasu żeby nabrać koloru niż słonecznik, ale nie czekamy ;)
Na koniec połączyć wszystkie składniki, ewentualnie doprawić do smaku.
Można dodać jeszcze łyżkę oleju sezamowego - ale nie jest to konieczne.

Smacznego!


ps. moja fasolka bierze udział w akcji:

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Cafe&Wine przepisy.


Pieczenie i gotowanie dla ludzi których nie znam i nie wiem jakie mają upodobania kulinarne, jest zawsze przygodą. Nie podam tego co nie smakuje mi. Ale wiem, że to co mi smakuje bywa różnie przyjmowane przez innych zjadaczy.

Taki na przykład szpinak duszony z oliwą i czosnkiem podany z ciecierzycą. Dla mnie bajka.
Dla moich najmilszych już nie :)

Pesto z liści rzodkiewki zjadam sama.

Ale kasza jaglana z cebulą i słonecznikiem w postaci tych kotlecików znika w mgnieniu oka! Inspiracja namber łan!

Na słodko było mi trudniej. Przekopałam wszystkie książki kucharskie, typów mnóstwo. Chciałam żeby było prosto, żeby było sezonowo i smacznie. TRUSKAWKI. Przecież już są. A jeśli truskawki to koniecznie tarta Liski. Tylko okazało się że w okolicach Krakowa o truskawki jeszcze trudno.
Jeszcze dojrzewają. Więc poszukiwania. Marne pół kilo, na wersję próbną i tę ostateczną. Wiezione do Opola przetrwały dzielnie, ale ich ilość nie napawała optymizmem. Wszak starsza córka wielką fanką truskawek jest.  Do ostatecznej wersji tarty wskoczył rabarbar pięknie uzupełniając braki. Podobnie braki uzupełnił podwójny krem waniliowy* :)

Piekłam nocą żeby rano było świeżo. Pomimo ściany deszczu i dwóch córek pod pachą dotarłam z ciachami idealnie na czas :)
...

Quiche z musem jaglano-cebulowym, prażonym słonecznikiem i sezamem.
ciasto kruche:
250 g mąki pszennej, krupczatki
125 g masła pokrojonego w kostkę
1/3 szklanki wody
1 łyżka oleju

na krem:
1 szklanka kaszy jaglanej
2 cebule
1/2 szklanki uprażonego na suchej patelni słonecznika
kilka gałązek świeżego oregano
sól, pieprz
50 g zimnego masła + trochę masła do smażenia cebuli
1 łyżka ziaren sezamu

Składniki na ciasto połączyć i krótko wyrabiać - aż wszystkie składniki się połączą. Uformować kulę, owinąć folią i schłodzić w lodówce przez ok. godzinę. 
W tym czasie przygotować krem.
Kaszę przelać wrzątkiem, następnie zalać dwiema szklankami gorącej wody, doprowadzić do wrzenia. Gotować na małym ogniu, pod przykryciem, aż całkowicie wchłonie wodę.
Uprażony słonecznik zalać wrzątkiem i odstawić.
Cebule pokroić w piórka, lub dowolnie, zeszklić na maśle i dusić aż zmięknie.
Gorącą kaszę zmiksować z gorącą cebulą w blenderze na gładką masę. Jeśli będzie gęsta dolewać wrzątku. Ma powstać masa o konsystencji puszystego ziemniaczanego puree.
Dodać odsączony słonecznik, posiekane oregano, sól i pieprz. Dokładnie wymieszać.
Piekarnik nagrzać do 200st. C

Schłodzonym ciastem wylepić formę. Można rozwałkować na blacie i przełożyć przy pomocy wałka na formę - mnie się zawsze rozpada, więc wylepiam. Wstawić do nagrzanego piekarnika na ok. 10 minut. 
Na podpieczony spód wyłożyć masę jaglano-cebulową, na wierzch równomiernie zetrzeć na tarce masło. Posypać sezamem i słonecznikiem.
Piec dodatkowo przez 25 minut w 180st C.



...

Tarta z kremem waniliowym, truskawkami, rabarbarem, na owsianym spodzie.
ciasto:
150 g mąki pszennej
50 g mąki owsianej
1 jajko
50 g cukru
100 g miękkiego masła

na krem:
100 ml mleka
100 ml śmietanki 30%
1 laska wanilii
5 żółtek
50 g cukru
1 łyżka mąki pszennej

duża garść truskawek, umytych i przekrojonych na pół. 
1 łodyga rabarbaru, pokrojona w kostkę

Składniki na ciasto krótko wyrobić.
Ciastem wylepić formę, ponakłuwać widelcem i podpiec w piekarniku nagrzanym do 200st C przez 10 minut. Ważne jest, aby piekarnik był dobrze nagrzany, inaczej brzegi ciasta spłyną (mi się tak stało niestety).

Mleko, śmietankę i nasionka wydrążone nożem z laski wanilii wymieszać i powoli zagotować. 
Ostudzić.
Żółtka ubić z cukrem do białości. Powoli wlewać mleko ze śmietanką wciąż ubijając. Na koniec dodać mąkę uważając aby nie powstały grudki.
Masę wylać na podpieczony spód. Ułożyć na wierzchu owoce
Piec w 180st C przez 35-40 minut. 
Ciasto będzie gotowe, gdy masa się zetnie i przy poruszaniu formą nic nie będzie pływać. 
Kroić po całkowitym wystudzeniu.

Smacznego!



* w przepisie podałam składniki na 'pojedynczy' krem.

niedziela, 17 marca 2013

Owsiane ciasteczka z sezamem i prażonym słonecznikiem, dla Agnieszki.


Kolejny przepis z serii łakocie i witaminy.
Dwa dni temu Agnieszka poprosiła mnie o lekkie owsiane ciasteczka dla jej chłopców i dla niej, bo lubi coś skubnąć do kawy.
Nie ma problemu!
Bo często mam takie ciasteczka w domu.

Kiedy przyrządzamy takie przysmaki sami, możemy kontrolować to ile dodajemy do nich cukru, jakie dodatki będą dominować. I to jest dla mnie najlepsze, że nie jesteśmy skazani na monotonię.

Przepis na te ciasteczka, lekko zmodyfikowany, pochodzi z książki The Sainsbury Book of Wholefood Cooking, Carole Handslip.
Kiedy pierwszy raz wyciągałam je z piekarnika myślałam że ten przepis to kompletna klapa. Rozpłynęło mi się toto i rozlazło. Przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka.
Nie należy się jednak przerażać tylko poczekać aż wystygną i otrzymamy cieniutkie, chrupiące, pyszne ciasteczka.

Owsiane ciasteczka z sezamem i prażonym słonecznikiem:
75g błyskawicznych płatków owsianych
50g mąki owsianej
2 łyżki nasion sezamu
garść prażonych pestek słonecznika*
50g cukru trzcinowego
120ml oleju rzepakowego tłoczonego na zimno (można dać inny, najlepiej orzechowy)
1 ubite jajko

Wymieszać w misce dokładnie płatki, mąkę, sezam, olej i cukier. Odstawić na godzinę.
Dodać jajko i wymieszać.
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, nakładać masę łyżeczką, w 4cm odstępach, lekko spłaszczyć formując kółko.
Piec w 160st. C przez 15-20 min. aż się zarumienią.
Pozostawić na blaszce aż wystygną.



*słonecznik prażymy na gorącej, suchej patelni, do momentu aż lekko zacznie się rumienić. Przypalony jest gorzki.

piątek, 15 lutego 2013

Lubię wczorajsze ziemniaki


Za to że można z nich zrobić super szybki, pyszny, obiad :) ZAPIEKANKĘ!
I przy okazji w ramach akcji 'nie marnuję' wykorzystać trochę resztek których za mało na samodzielną potrawę. Więc dzisiaj przepis 'na oko' :)
Żeby było bardziej wartościowo, czyt. z większą ilością składników mineralnych, polecam dodać do zapiekanki ulubione nasiona :)


Zapiekanka z wczorajszych ziemniaków z pieczarkami, wędzonym schabem, słonecznikiem i sezamem.

6 ugotowanych ziemniaków
2 garści pieczarek
1 cebula
4-5 plastrów surowego wędzonego schabu* (bądź innego ulubionego mięsa, ew. jakiegoś innego dodatku)
2 łyżki stołowe sezamu
4 łyżki prażonego słonecznika**
pół małego kubka śmietany kremówki, bądź 18%.
szczypta gałki muszkatołowej
szczypta pieprzu ziołowego
sól do smaku
oliwa z oliwek

Ziemniaki pokroić w dużą kostkę.
Pieczarki pokroić tak jak lubimy, cebulę w kostkę i dusić razem na łyżce oliwy aż cebula się zeszkli a pieczarki zmiękną i puszczą sok. Wtedy wlać śmietanę wymieszaną z przyprawami, wsypać słonecznik i dusić razem jeszcze przez 5 minut, czasem mieszając.
Naczynie żaroodporne posmarować oliwą, na spodzie ułożyć ziemniaki a na nich równomiernie rozprowadzić zawartość patelni, posypać sezamem.
Piec ok. 20 minut w temp. 180st. C.
Smacznego!



* mamy to szczęście, że mamy dostęp do 'swojskich' wędlin.
** słonecznik uprażyć najłatwiej na suchej patelni, wciąż mieszając drewnianą łyżką do momentu aż się lekko zacznie rumienić. Przypalony jest gorzki, więc trzeba uważać.

środa, 23 stycznia 2013

Gryczana z bonusem!

Kaszę gryczaną albo uwielbiam, albo nie mogę na nią patrzeć. Takie mam ambiwalentne do niej uczucia.
No... Miewałam, dopóki nie poznałam tej niepalonej, która ma lekko wyczuwalny gryczany posmak, jest bardziej neutralna i troszkę orzechowa.
W klasyfikacji kasz, plasuje się zaraz za królową - jaglanką. Jest niesamowicie odżywcza i aromatyczna.
Zawdzięczamy ją Tatarom, którzy żywili się nią podczas swoich wypraw i zostawili nam jako spuściznę. Trudny to najeźdźca, który całe doby spędza w siodle, nie śpi, rany się goją na nim jak na psie i nigdy się nie męczy... Tak, tak, to wszystko dzięki kaszy gryczanej - specjalnie przyrządzonej, ususzonej, przechowywanej w sakwie, jak cenne złoto, zjadanej w drodze garściami.
Nie bez powodu, nasze babki i prababki stosowały ją kiedy męczyły je zbyt obfite miesiączki, skoro jest tak bogatym źródłem rutyny... Nie bez przyczyny ich warkocze były długie i lśniące skoro ich główne pożywienie było tak bogate w krzem... Jest jak studnia makro, mikroelementów i witamin. Niemal bez dna :)
Szkoda byłoby nie zaczerpnąć... :)


Najlepiej komponuje się z gulaszami - mięsnym czy warzywnym... Ale któregoś dnia, zainspirowana miłością Starszej Córki do prażonych nasion słonecznika, postanowiłam umilić jej spożywanie wspomnianej kaszy za którą nie przepada... I powstała gryczana z bonusem :)
Młodsza też się zajada, na razie samą kaszą z cebulką, jak będzie miała więcej zębów dostanie i pestki ;)

porcja dla dwojga dorosłych i dwóch maluchów:
- 1 szklanki kaszy gryczanej niepalonej
- 2 szklanek wrzątku
- 1 szklanki prażonych ziaren słonecznika (można pomieszać z dynią, sezamem, orzechami - pełna dowolność, trzeba nawet porwać się na radosną twórczość;) )
- 1/2 szklanki pokrojonej w drobną kostkę cebuli
- 2-3 łyżki oleju rzepakowego tłoczonego na zimno (może być też masło)
- sól, pieprz ziołowy do smaku

Kaszę zalać wrzątkiem, dodać cebulę, doprowadzić do wrzenia, pogotować z 3-4 minuty, przykryć, wyłączyć palnik i zostawić do wsiąknięcia całej wody. Powinna być miękka ale sypka.
Kiedy będzie gotowa wymieszać ją z pestkami, oliwą/masłem, doprawić i podać z czym się chce :)
U nas były buraczki i pieczona polędwica.