środa, 20 lutego 2013

Zjedz mnie! vol.2

Dzisiaj nieziemsko pyszne, smaczne, zaskakujące i zdecydowanie niezdrowe danie główne ;), które w zawirowaniu stało się przystawką podczas walentynkowych warsztatów kulinarnych Opolskiej Blogosfery:
Miłosny trójkąt bistro mamy 

Pierwsze primo! musi o tym napisać! Że świeżych truskawek nie jemy zimą! Rukola i wszelkie sałaty świeże teraz nie mają prawa tak wyglądać jak wyglądają, po transporcie z odległych Włoch czy innej Francji! Do łososia też można by się przyczepić, ale nie zrobię tego, bo jednak kwasy omega 3...
Ale w tym przypadku NIE MA TO ABSOLUTNIE ZNACZENIA.

Powiem Wam dlaczego :)
1. Jeśli nadarza się okazja, kiedy chcemy na kimś wywrzeć wrażenie - można zrobić wyjątek. Miłosny trójkąt powala wyglądem i wprawia w miłosny nastrój dzięki truskawkom.
2. Dodaje odrobiny pikanterii dzięki zdecydowanym smakom rukoli i kremu balsamicznego.
3. Wzmacnia układ krwionośny i nerwowy dzięki nienasyconym kwasom tłuszczowym omega 3, dopowiedzcie sobie sami w czym to się może przydać podczas ew. po randce ;)

Ja szczerze powiedziawszy pierwszy raz jadłam te składniki w powyższym zestawieniu.
Truskawki - LUBIĘ (ale wiecie jakie, takie w sezonie)
Łosoś - lubię
Rukola - też lubię
Ale tak razem? Chciałam trochę pokręcić nosem, ale urzeczona wyglądem, nie potrafiłam ;)
Spróbowałam.
I przepadłam (nawet truskawki smakowały jak truskawki! Bistro mamo, ja Ty to zrobiłaś???)





Miłosny trójkąt najlepiej smakuje podany z ciepłymi grzankami z masłem, bez czosnku ;)

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję - w ustach żony profesjonalnego fotografa brzmi to dla mnie fantastycznie! :)

      Usuń
  2. Mela, przyznam w tajemnicy - też pierwszy raz jadłam takie połączenie :) Kiedy dowiedziałam się, że danie ma być miłosne i z afrodyzjakami, wujek google podpowiedział takie składniki :) Kiedy dwa dni później mąż przysłał mi walentynkowe menu jednej restauracji, widniała tam właśnie sałatka :) Uznałam, że musi być dobre. I też w lecie zamierzam powtarzać ją w nieskończoność :)))
    A co do czosnku w grzankach to dalej nie wiem... - nie dałam go, żeby nie przyćmił aktorów głównych przedstawienia, ale chyba jednak wolałabym z czosnkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pewnie też wolałabym z czosnkiem, no ale wiesz, na randce? ;)

    Danie MISTRZ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy jeszcze nie jadłam takiego połączenia i jestem ciekawa tego smaku jak jasna cholera! Pozdrawiam i obserwuję oczywiście! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) mam nadzieję, że nie zawiodę. A na sałatkę czekam. Wiosno, no chodź!

      Usuń
  5. Aż kusi spróbować coś takiego, smakowicie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń

dzięki!