Ja bardzo, ale nie zawsze tak było :) w dzieciństwie nie mogłam patrzeć na kolorowe zupy :)
Pomidorówka? Bleee...
Barszcz? Bleee...
No ale urosłam... i zmądrzałam ;)
Długo gotowałam tę zupę na wędzonce. Jest bardzo aromatyczna. Oczywiście wędzonka wędzona a nie wzbogacana chemicznym aromatem, który z prawdziwą wędzarnią nie ma nic wspólnego.
Na Opolszczyźnie na szczęście jest sporo małych producentów, u których nie boję się kupować, bo wiem, że dbają o to aby ich wyroby były naturalne i zdrowe.
Jednak od pewnego czasu ograniczam mięso w naszej diecie i zjadamy je 'od święta'. Tak jak nasze babki i prababki. Staram się aby w naszej kuchni więcej było kasz, strączków, sezonowych warzyw i owoców. Mięso jest dodatkiem. A nie odwrotnie.
I kiedy ugotowałam barszcz Liski, zdecydowałam że wersja bezmięsna na stałe zagości w naszej kuchni.
Tylko, że robię go wciąż po swojemu, jedyna zmiana to brak wspomnianej wędzonki :)
Dzień wcześniej piekę buraki. Myję je, odkrawam jedynie te cienkie fragmenty korzenia, zawijam każdy w folię aluminiową, i wkładam na blachę do piekarnika nagrzanego do 180st. C. Po godzinie sprawdzam widelcem czy są już miękkie. W zależności od odmiany i wielkości buraki pieką się dłużej lub krócej. Trzeba je sprawdzać po prostu. Pieczenie w całości, ze skórką pomaga zachować maksimum wartości odżywczych.
Z takich buraków można zrobić wszystko - zupę, carpaccio, użyć jako dodatek do drugiego dania np.: tak jak Brikola, dodać do sałatki, zamrozić na potem, lub pokroić w słupki i dać Maluchowi do spałaszowania ;)
Ten barszcz gotuję, gdy czuję się przemęczona, niedospana, brak mi cierpliwości i ciągle mi zimno. Bardzo dobry sposób na PMS ;) buraki jak wszyscy wiemy zawierają mnóstwo żelaza i kwasu foliowego, ale mają też wiele innych właściwości o których dużo się nie mówi. Działają oczyszczająco i odkwaszają organizm. Poprawiają funkcjonowanie wątroby i woreczka żółciowego, działają bakteriobójczo.
Polecam teraz szczególnie studentom, na czas... po sesji, który jest obfity w imprezowanie do białego rana.
Odtruje i postawi na nogi ;)
jak widać w łyżce, dziatwa pomagała mi w fotografowaniu ;) |
Składniki:
4-5 średnich upieczonych buraków
2 marchewki
1 pietruszka
1/4 korzenia selera
4 średnie ziemniaki
1/2 pora
1 cebula
1 jabłko
1 szklanka namoczonej przez noc ulubionej fasoli (pół szklanki nienamoczonej, podwaja objętość)
1 szklanka ugotowanej cieciorki (opcjonalnie)
5 ziaren ziela angielskiego
2 listki laurowe
1,5 litra wody
sok z połowy cytryny
sól, pieprz
do fasoli - pół łyżeczki kminku
Fasolę dzień wcześniej zalewam na noc wodą i dodaję do niej kminek. Następnego dnia gotuję w tej samej wodzie do miękkości. Nie dodaję soli, ale można posolić.
Jeśli jest to Jaś to razem z tą wodą w której się gotował dodaję do barszczu pod koniec gotowania, natomiast jeśli mam ciemną odmianę fasoli, odcedzam ją, bo ciemny wywar fasolowy psuje kolor barszczu.
Warzywa dokładnie myję i obieram. Seler, por, pietruszkę i cebulę wrzucam w całości do garnka, zalewam wodą i zaczynam gotować. Marchewkę kroję w plastry, ziemniaki w kostkę, obrane jabłko ścieram na tarce i dodaję do zupy. Gotuję aż zmiękną - można sprawdzić już po 20 - 25 minutach.
W tym czasie dodaję pieprz, liść laurowy i ziele angielskie.
Kiedy warzywa są już miękkie, dodaję fasolę i pokrojone buraki. Po 10-15 minutach buraki pięknie zabarwią zupę na czerwono - wtedy dodaję sok z cytryny, żeby zachować kolor.
Odkładam część zupy dla Młodszej Córki i wtedy dosalam. Zazwyczaj na tę ilość zupy wystarcza nam 1 płaska łyżeczka soli.
Jeśli mam ugotowaną cieciorkę to dodaję ją razem z fasolą i burakami. A gotuję ją tak.
Ja nie zagęszczam zup ani nie zabielam. Mąż lubi dodać sobie łyżeczkę śmietany do zupy już na talerzu.
Jeśli jednak lubicie zupę trochę zagęścić to polecam do tego mąką kukurydzianą. (1/5 łyżki zalewamy w kubeczku niewielką ilością wody, mieszamy dokładnie i wlewamy do zupy pod koniec gotowania).
Zupa wygląda rewelacyjnie :) Barszcz ukraiński znałam w zupełnie innej postaci, ale ten bardzo, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńszczerze polecam!
Usuńczekam na relację!!! :)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda, jak zawsze muszę tkwić w pracy a tu takie pyszności :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńZainspirowałaś mnie tą cieciorką w barszczu :) a mam cały woreczek.
OdpowiedzUsuńja mam jeszcze sporo, specjalnie na hummus ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia i ciekawe przepisy. Być może z któregoś wkrótce skorzystam :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji dziękuję za komentarz na blogu. Niestety z niewyjaśnionej przyczyny, razem z innymi, trafił do kosza zakwalifikowany jako spam. Pomyłkę już naprawiłam :)
Masz rację do co jedzenia sezonowych warzyw i owoców, niestety czasem człowiek ma ochotę na to co akurat w najbardziej naturalnej wersji jest niedostępne :)
Pozdrawiam!
:) my też czasem mamy ochotę na to co nie sezonowe, ale tylko czasem. Wyjątkiem są banany ;)
UsuńTo nie ma nic wspólnego z barszczem ukraińskim. Jakaś tania polska podróba :) Oryginalny jest przyrządzany na bazie trzech gatunków mięsa: drobiu, wieprzowiny i wołowiny...
OdpowiedzUsuń