czwartek, 27 listopada 2014

Jesienny chlebek z marchewką i orzechami.



Listopad się kończy, a na blogu jesieni tegorocznej jak na lekarstwo... Nie żebym nie gotowała ostatnimi czasy, skąd. Mam wrażenie że 24h na dobę produkuję pożywienie ;)
Jeśli nie siedzę w kuchni, to na kanapie z małym ssakiem.
Średnio co trzy, cztery dni piekę gryczany chleb, na śniadanie dla Córek do przedszkola.
Niedawno na fejsbuku dobra koleżanka pochwaliła się pysznym chlebem marchewkowo-orzechowym, a ja akurat miałam nadmiar marchewki, przy okazji też świeżą dostawę orzechów różnorakich. Dzięki brikola ;)
Zainspirowana taką jesienną wersją pieczywa ukręciłam swoją, bezglutenową. Chlebek jest zwarty, wilgotny i bardzo smaczny.

Marzą mi się chleby na gryczanym zakwasie, ale jak na razie wszystkie zakwasy w moim domu giną śmiercią naturalną...

Gryczany chleb z marchewką i orzechami:
450g mąki gryczanej, bardzo drobno zmielonej
150g startej marchewki
300g ciepłej wody
1 łyżka miodu
30g oliwy z wytłoczyn oliwek
150g laskowych orzechów zmielonych
25g świeżych drożdży
1 i 1/2 łyżeczki soli

Mąkę mieszamy z solą, orzechami i marchewką. W wodzie rozpuszczamy miód i drożdże, następnie miksturę wlewamy do mąki, dodajemy oliwę i mieszamy aż wszystkie składniki dokładnie się połączą. Odstawiamy na 30 minut do wyrośnięcia. Następnie przekładamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia i znów odstawiamy do wyrośnięcia, tym razem na jakieś 20 minut.
Piekarnik w tym czasie nagrzewamy do 200st. C, wyrośnięty chlebek smarujemy z wierzchu delikatnie łyżką wody i wkładamy do piekarnika na 1h.
Po upieczeniu natychmiast wyciągamy z piekarnika, wyjmujemy z foremki i studzimy na kuchennej kratce.
Smacznego!




poniedziałek, 3 listopada 2014

Anyż i spółka, na kaszel.



Piękną mamy jesień tego roku.
Taka ilość słońca, kolorów, wilgotny zapach ziemi i liści. Bardzo lubię.
Za ten spokój, melancholijny nastrój, którego nie doświadczyłam już tak długo, że prawie zapomniałam, że tak można czuć się jesienią.
W tym roku szczególnie atrakcyjny był październik, który zaczął się złamanym obojczykiem Młodszej Córki, a potem przeszedł płynnie w zielone gile i kaszel obu Córek i Męża Biegacza.
Ja i Synek trzymamy się dzielnie.
Ale o długich, leniwych, słonecznych spacerach, z wózkiem, słuchawkami i fajnym e-bookiem w uszach, podczas gdy reszta przychówku wesoło hasałaby w przedszkolu (i w pracy ;) ), mogłam zapomnieć.
Luuuuuuuuuuuudzie... A tu zaraz zima będzie.

Więc zamiast spacerować kroiłam cebulę, albo warzyłam ziołową mieszankę - na syropy.
Cebulowy jest powszechny i znany. Codzienne inhalacje słabo oczyszczały drogi oddechowe Córek, więc włączyłam dodatkowo wykrzutśnie działający anyż oraz tymianek i majeranek.
O właściwościach anyżu już pisałam tutaj, przy okazji jeszcze raz polecam meksykańskie champurrado na przeziębienie!
Tymianek i majeranek mają działanie przeciwbakteryjne i przeciwzapalne, grzybobójcze i świetnie sprawdzają się w zwalczaniu infekcji górnych dróg oddechowych.

Syrop anyżowo-majerankowo-tymiankowy:
2 łyżki ugniecionych w moździerzu ziaren anyżu
1 łyżka majeranku
1 łyżka tymianku
0,5 l wody
3 łyżki miodu

Zioła zalewamy zimną wodą, powoli doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na małym ogniu jeszcze 10 minut. Zostawiamy do ostudzenia.
Po tym czasie odcedzamy i dodajemy miód.
Przelewamy do szklanej, najlepiej ciemnej butelki lub przechowujemy w ciemnym miejscu. Spożywamy w ciągu tygodnia.
W wersji dla dorosłych można dodać łyżkę stołową spirytusu.

Na zdrowie!