Kiedyś dawno, kiedy lat jeszcze miałam naście, jeden taki zmarnowałam.
Dostałam ciasto, schowałam do szafki i zapomniałam. Aż wylazło z miseczki... Posprzątałam, wyrzuciłam, poszłam do liceum, potem na studia, wyszłam za mąż, urodziłam dwie córki...
I wróciło... Tym razem bardziej pilnowałam. No mniej więcej ;)
Przepisów na to ciasto jest kilka. Generalnie chodzi o to, żeby otrzymany zaczyn dokarmiać przez tydzień w określony sposób, a potem podzielić, jedną część zostawić sobie i upiec, a resztę podać dalej.
Robiłam je tak samo jak bistromama.
W sumie nie miałam w planach pisać o nim tutaj. Ale dzięki zbiegowi okoliczności wyszła mi całkiem zdrowa wersja i to wcale nie zamierzenie. Skończył mi się zwykły cukier i mąka pszenna. :)
I wyszło to:
Orkiszowy chlebek watykański
Otrzymany zaczyn przełożyć do plastikowej, szklanej bądź porcelanowej miski.
I postępować wg schematu:
dzień 1. dodać 250g cukru (nie mieszać)
dzien 2. dodać 250 ml mleka (nie mieszać)
dzień 3. dodać 250g mąki (nie mieszać)
dzień 4. zamieszać rano, w południe i wieczorem drewnianą łyżką
dzień 5. dodać 250g cukru (dodałam ok. 100g trzcinowego)
dzień 6. zamieszać, podzielić na 4 części, z czego trzy należy rozdać w ciągu dwóch dni.
dzień 7. do swojej części dodać:
- 250 g mąki (dałam orkiszową)
- 15 g proszku do pieczenia (wychodzą trzy kopiaste łyżeczki, dałam półtorej)
- 8 g cukru waniliowego (nie miałam więc pominęłam)
można dodać również:
- ulubione bakalie, np. zmielone/posiekane orzechy, rodzynki, żurawinę, daktyle etc.
- dwa jabłka starte na tarce
- posiekaną czekoladę.
Powoli wymieszać składniki DREWNIANĄ łyżką, na końcu wmieszać dodatki. Piec w keksówce ok. 45 minut, w 180st.
Ja przez swoją gapowatość upiekłam ciasto szóstego dnia. Nic się nie stało że nie poczekało ;) Mniejsza ilość proszku do pieczenia wystarczyła, ale przez mąkę orkiszową było bardzo razowe w smaku. Mimo to, smaczne, lekko orzechowe dzięki zmielonym orzechom laskowym. Dodałam też żurawinę i rodzynki, bo bardzo je lubimy.
Z wierzchu posypałam słonecznikiem - jak chlebek, to niech wygląda, jak chlebek ;-)
Najlepszy z rumiankowo-malinową herbatą.
Hahaha ;-)
OdpowiedzUsuńU nas dzis tez ten chlebek na blogu zagoscil ;-)
ja się zastanawiam komu teraz go rozdam, bo zostawiłam sobie oczywiście jedną porcję ;-) teraz zrobię owsiany, a co! ;)
UsuńWygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńUpiekłam właśnie kolejny - wg oryginalnej receptury i... MÓJ ORKISZOWY LEPSZY!
OdpowiedzUsuń