piątek, 6 lutego 2015

Daktylowe amarantuski.



Kiedyś, dawno temu, przeglądając blog Delimammy natknęłam się na fajne domowe, owocowe żelki. Takie zawijaski. Nie dość że śliczne to jeszcze smaczne. I zdrowe, bo bez cukru.
Mają tylko jedną wadę - wychodzi ich mało i szybko się kończą.
Obie Córki przepadają za żelkami, chociaż tych sklepowych miśków nie jadły już bardzo dawno. I żeby je uszczęśliwić - bo akurat rozłożyło je w karnawale - zorganizowałam im taki domowy bal. Poprzebierałam, puściłam soundtrack z ulubionej ostatnio bajki i zrobiłam coś na kształt gumy do żucia, wzbogacając mus owocowy amaratnusowym poppingiem - żeby wyszło więcej. Dorzuciłam im do menu jeszcze domowe suszone banany. Są fantastyczne, ciągnące, bardzo słodko karmelowe. Wystarczy pokroić świeże banany w paseczki, ułożyć w suszarce do owoców i warzyw, i suszyć na najwyższej temperaturze przez kilka godzin. My zostawiamy suszarkę włączoną na noc i rano mamy gotowe łakocie, które dziewczyny mogą zabrać do przedszkola na podwieczorek.



Daktylowe amarantuski:
Szklanka suszonych daktyli
3-4 suszone morele niesiarkowane
garstka suszonej żurawiny
1 szklanka gorącej wody
1 szklanka poppingu z amarantusa

Owoce przelewamy wrzątkiem a następnie zalewamy gorącą wodą i zostawiamy na godzinę. Po tym czasie miksujemy blenderem na gładki mus. Mieszamy z amarantusem, rozsmarowujemy 2mm warstwę na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Suszymy kilka godzin w piekarniku w temp. 80st. C. z termoobiegiem, do momentu aż przestanie się kleić przy dotknięciu palcem. Po wyjęciu pokroić ostrym nożem w prostokąty.
Ja nasze amarantuski wstawiłam późną nocą i wyjęłam wczesnym rankiem.